Jakieś parędziesiąt lat temu było to normalne, że na ulicach raczej nie widywano osób niepełnosprawnych. Nawet moi dziadkowie mi o tym mówili. A teraz? Nie istnieje takie coś, jak izolacja. Przynajmniej moim zdaniem. Izolują się osoby, które nie potrafią się pogodzić ze swoim losem, z tym, że są na wózku. Dla mnie jest to smutne, a przede wszystkim niezrozumiałe. Wiadomo, że nie jest łatwo pogodzić się z tym, że nie jest się pełnosprawnym i trzeba żyć na wózku, czy też trzeba w pełni polegać na pomocy innych. Ale tak naprawdę, co da mi siedzenie w domu? Nic. Jestem normalnym, pełnoprawnym człowiekiem, jak każdy inny. I nikt nie wmówi mi, że jest inaczej. Nikt nie wmówi mi, że głupio wyglądam na środku parkietu na imprezie, czy że rzucam się w oczy w kinie, centrum handlowym, mieście, czy gdziekolwiek. Bo prawda taka, że ja mam to gdzieś. Mam gdzieś, że komuś może się to nie podobać. Ja nie będę rezygnować z uciech życia ze względu na wózek. Tym bardziej, że życie na pełnych obrotach sprawia mi tyle przyjemności! A to takie miłe, usłyszeć od jakiejś nowo poznanej osoby: kurczę, zadziwiasz mnie, Marta! A ja wtedy mówię, że to normalne. Całkowicie normalne. Jestem człowiekiem, który nie umie wysiedzieć w domu zbyt długo. Ciągnie mnie do ludzi. Czasem moich rodziców to denerwuje, bo ciągle muszą po mnie jeździć i odbierać z różnych imprez, za co jestem im ogromnie wdzięczna. To oni sprawili, że nie wstydzę się nigdzie wychodzić, bo nigdy mnie nie ukrywali i zawsze wszędzie zabierali. A przez to, iż jeszcze mam bardzo rozrywkowych znajomych to korzystam z tego ile mogę ;)
Mam fajne życie, cudownych rodziców, rodzinę i znajomych. I to jest moja siła - Ci bliscy ludzie, którzy pokazują mi, że nie jestem inna i mogę to, co wszyscy. Dziękuję Wam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz