wtorek, 1 października 2013

Biznes się kręci

To będzie post o kasie.
Mówi się, że żadna praca nie hańbi. Po części się z tym zgodzę, ale...
  1. Praca wbrew prawu?
  2. Zarabianie na czyimś nieszczęściu?
Odniosę się do tego drugiego punktu. Choć muszę zaznaczyć, że nie lubię określenia, iż wózek i choroba są moim nieszczęściem. Są częścią mojego życia, a ja staram się to akceptować. No ale nie o tym ma być mowa, a właściwie ta pisanina. Pomyślałam, że dobrze będzie napisać post o biznesie, który opiera się na zarabianiu na niepełnosprawnych, w głównej mierze na wózkowcach. Nie mam na celu wzbudzać w Was litości, czy też myśli, że moje życie jest taaakie ciężkie. Chcę uświadomić i nakreślić Wam pewną sprawę. Idea opisania tego wszystkiego pojawiła się w mojej głowie po rozmowie z kolegą, który był ogromnie zdziwiony, że sprzęty, czyt. wózki, są tak drogie. A i owszem, drodzy państwo. Dobry wózek jest drogi.


Tylko zaznaczę, że jestem posiadaczką wózka ręcznego Panthera, wózka elektrycznego Storm3, jak również schodołazu Invacar. Gdyby podliczyć ceny to zainwestowaliśmy razem z państwem (dofinansowania z PFRON'u, PCPR'u itp.) kilkadziesiąt tysięcy złotych. Na wózki, które są niezbędne do poruszania się. To tak jakby inwestycja w buty. Tylko buty są tańsze. Dużo tańsze.

Można zapytać, po co mi tego tyle? Już tłumaczę:
             - Lady Pantherą poruszam się po domu, jest LEKKA, mała, wygodna, poręczna, mieści się do wszystkich aut (po rozłożeniu) - koszt ok 11 tysięcy złotych. Post o moim wózku KLIK TUTAJ
             - Storm'a używam na zewnątrz, jeśli muszę się poruszać sama. Niestety ze względu na moją chorobę mam słabe ręce, przez co nie mam sił, by samej przemieszczać się po nierównościach terenu, kamieniach i na dalsze odległości - koszt ok 20 tysięcy złotych (za czasów kiedy go kupowaliśmy kosztował właśnie tyle. Aktualnie ceny dobrych wózków elektrycznych to ok 7-10 tysięcy zł)
             - Schodołaz to taki wspaniały wózek, choć nie wiem, czy można go tak nazwać, bo właściwie to fotel z kółkami i specjalnym mechanizmem, który pozawala wyjeżdżać nim po schodach. Niezwykłe udogodnienie, bo nie trzeba mnie wynosić na piętra, gdy nie ma windy - koszt ok 16 tysięcy złotych.

Kilka paradoksów:
  1. Koła do mojej Panthery kosztują 1500 zł za sztukę. Dlaczego? Bo jest mniej szprych i szprychy nie są aluminiowe - tym samym koło jest lżejsze. Wysuwane rączki? Dodatkowo płatne. Pas zabezpieczający? Dodatkowo płatny. Wytrzymalsze koła, zimówki? Dodatkowo płatne. Wszystkie udogodnienia? Dodatkowo płatne.
  2. Ostatnio starałam się o dofinansowanie na laptopa na uczelnię, gdyż takie coś mi przysługuje. Wybrałam świetnego laptopa - lekkiego przede wszystkim, niewielkiego, krótko mówiąc - idealny. Dzwoni do mnie pani z PCPR'u i mówi, że komputer nie może być zaakceptowany, gdyż nie posiada udogodnień dla niepełnosprawnych. Pytanie - o co chodzi, skoro tłumaczę, iż nie mam niedowładu rąk, potrafię pisać na klawiaturze itd, itp. Odpowiedź: przepisy nie puszczają. Okej, zatem do laptopa muszę dobrać udogodnienie. Co to może być? Szukam w internecie. Klawiatura dla ludzi z niedowładem rąk. Okej, biorę. Po jakimś czasie dociera do mnie coś i jestem w szoku, mianowicie klawiatura, która ma większe klawisze niż taka powszechna i nakładkę, uniemożliwiającą naciśnięcie dwóch klawiszy jednocześnie, kosztuje bagatela 705 złoty! Muszę ją mieć, choć nie będę jej używać, co zresztą oświadczyłam pani z PCPR'u.

Dla mnie nie ma tu nic szokującego, ponieważ to jest moje środowisko i świetnie zdaję sobie sprawę z wysokości cen wózków oraz sprzętów do rehabilitacji na światowych rynkach. Choć muszę przyznać, że cena klawiatury mnie powaliła. Jeszcze warto wspomnieć, że większość osób niepełnosprawnych korzysta z: rehabilitacji, prywatnych wizyt u lekarzy specjalistów, różnorakich leków, a i oczywiście doliczmy sobie dojazdy do różnych ośrodków, za które państwo nie płaci. Dodam jeszcze, że często się zdarza, iż matki zajmują się dziećmi, osobami niepełnosprawnymi, a rodzinę utrzymuje tylko ojciec. Pozostawiam to bez komentarza, pole do refleksji.

Biznes się kręci na niepełnosprawnych. Dobra kasa. Rynek zbytu jest duży, a co? Wózka nie kupię? No kupię, gdyż nie mam innego wyjścia. I te wszystkie firmy świetnie zdają sobie z tego sprawę, dlatego wszystko jest tak drogie. Podobnie jest z firmami farmaceutycznymi - leki kosztują. A co my możemy zrobić? Nic. Trzeba się z tym pogodzić i walczyć o każdy grosz, który może być wydany na coś pożytecznego, potrzebnego niepełnosprawnym do życia, godnego życia, a często po prostu do przeżycia.
Dlatego, mimo wszystko, dziękuję państwu za dofinansowania, a przede wszystkim dziękuję Wam za przekazywany mi 1% podatku.

Ten post nie należy do tych mile i łatwo czytanych. Jednak chciałam o tym napisać, bo uważam, że jest to ważny temat. Ważny w uświadamianiu społeczeństwa. I wiecie co jeszcze powiem na koniec? Mnie to nie dobija, co prawda czasem wkurza i frustruje, ale jest tyle pięknych momentów w życiu, tylu wspaniałych ludzi, tyle wspaniałych miejsc, że się tym nie przejmuję. Cieszę się z tego, co mam.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz