piątek, 25 maja 2018

Protest 2018

Dość długo trwało zanim udało mi się opublikować mój głos w sprawie protestu. Ten wpis będzie moim pierwszym i ostatnim głosem w tej sprawie. Nigdy nie chciałam, żeby mój blog był miejscem, które wyraża takie lub inne poglądy polityczne (a dzisiejszy wpis opisuje podejście polskiej władzy na przestrzeni lat. Mam gdzieś PO i PiS i inne takie). Zrobiłam to pierwszy raz, kiedy kobiety walczyły o swoje prawa podczas czarnego protestu, ale muszę to zrobić po raz kolejny.

Nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo jest mi przykro w związku z aktualną sytuacją osób z niepełnosprawnościami, hejtem, brakiem empatii i zrozumienia. Nie jestem fanką rozwiązywania konfliktów protestami, stawiania ultimatów, wytykania palcami, dzielenia na złych i dobrych, wyszukiwania brudów i haków na każdego. Wiele nauczyło mnie Centrum Praw Osób Niepełnosprawnych, dlatego jestem zwolenniczką dialogu, ale niestety wychodzi na to, że nasze kochane państwo nie chce nikogo słuchać, bo mimo tłumaczeń oraz racjonalnych argumentów ma w głębokim poważaniu prośby i tłumaczenia protestujących oraz różnych organizacji związanych z tym środowiskiem. Po raz kolejny robi się coś „o nas, bez nas”, narzuca się nam zdanie. Nikt nie wie lepiej, co mi jest potrzebne, oprócz mnie samej. Żaden polityk nie wie lepiej od osoby z niepełnosprawnością, czego ona potrzebuje. I kiedy głos jest jasny i przejrzysty, oni mówią: „nie wy wcale nie potrzebujecie więcej pieniędzy, potrzebujecie pieluchomajtek, nieograniczonej rehabilitacji na NFZ i bez kolejkowego dostępu do aptek…”.

Pytam: skąd wy wiecie, że my tego właśnie potrzebujemy?  Bo tak wam się wydaje? No właśnie, tak wam się tylko wydaje. Do tego niektórzy politycy sugerują, że opiekunowie niepełnosprawnych źle wykorzystają te pieniądze, że będą się znęcać nad swoimi dziećmi, dlatego nie mogą dostać żywej gotówki. Jest mi niedobrze, naprawdę. Jakim brakiem szacunku i głupotą trzeba się wykazać, żeby wygadywać takie bzdury… Całe polskie społeczeństwo dobrze wie, że w wielu przypadkach 500+ nie jest przeznaczone na potrzeby dzieci, nie udawajmy, że tak nie jest! A ja jeszcze pytam, dlaczego zostałam „ubezwłasnowolniona” przez nasz rząd, media i protestujących – ja nie jestem niepełnosprawnym dzieckiem, tylko dorosłą kobietą! To nie jest protest zorganizowany dla dzieci, tylko dla dorosłych ludzi, wśród których są osoby umiejące za siebie decydować i rozporządzać swoim budżetem! Nie twierdzę, że usilne przypieranie kogoś do muru, koczowanie w sejmie jest idealnym rozwiązaniem aktualnej sytuacji OzN. Jak również nie do końca zgadzam się z niektórymi wypowiedziami oraz postępowaniem protestujących w sejmie. Jednak rozumiem, że jest to po prostu desperacka walka o zmianę systemu, który jest krzywdzący wobec pewnej grupy polskiego społeczeństwa – osób z niepełnosprawnościami w stopniu znacznym i ich opiekunów. Czy to odpowiednia droga? Nie wiem…

Świetnie zdaję sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy grupą, której „opłaca się pomagać”, bo nie jest nas na tyle dużo, żeby opłacało się nam przypodobać, żeby zdobyć nasze głosy. Nie jestem też zwolenniczką rozdawnictwa pieniędzy, bo nie tędy droga. Oczywiście, renty socjalne powinny być wyższe, bo do cholery, jak wyżyć za trochę ponad 800 złotych (i nie mówcie mi o tej podwyżce, bo to jest niecałe 100 złotych netto) miesięcznie?! Jednocześnie uważam, że większość problemów mogłaby poprawić zmiana systemu – wsparcie osób z niepełnosprawnością w usamodzielnianiu się poprzez asystencję osobistą przede wszystkim. Wiem, że ja jestem w komfortowej sytuacji – mam wsparcie finansowe ze strony rodziców, pomoc na co dzień, dobre warunki mieszkalne, udaje mi się pozyskiwać fundusze na naprawdę świetną rehabilitację (bynajmniej tej na NFZ tak nie można nazwać), ale mieszkam na wsi, gdzie nie jestem mobilna, nigdzie nie ruszę się sama. Chcę się wyprowadzić, ale czy stać mnie na wynajęcie mieszkania i asystentki? Mieszkanie tak, asystentka nie, albo na odwrót. Jednak mam w sobie cholernie dużo woli walki o to, bo jestem fighterką, choć przyznam się, że czasem mam tego dość, ale walczę. Czy wszyscy mają takie podejście jak ja? Nie, bo każdy jest inny, nie wszyscy mają dość siły i przede wszystkim nie wszyscy mogą walczyć sami o siebie. Nie użalam się tutaj, nie lituję, nie liczę na Wasze współczucie, mówię jak jest.

Na koniec jeszcze dodam, że wszyscy dobrze wiemy, że sporo osób z niepełnosprawnością mogłoby się wziąć do roboty, ale woli siedzieć na rencie, szukać wymówek, narzekać i wyciągać rączki po pieniądze (zaraz, spadnie na mnie hejt, ale taka prawda i zdania nie zmienię, bo wiele takich osób znam). Dlatego również apeluję, licz na siebie i walcz o swoje jeśli masz możliwość. Powtórzę to jeszcze raz na koniec, jest mi przykro, że aktualna sytuacja wygląda właśnie w ten sposób, a porozumienia niestety nie widać.

1 komentarz:

  1. Bardzo dobry wpis !!! Żeby nasza władza Rządząca tak rzetelnie podchodziła do tematu to żyli byśmy w innej Polsce !!

    OdpowiedzUsuń