W lutym tego roku byłam chyba jedną z najszczęśliwszych osób na świecie. Zaliczyłam swoją pierwszą sesję, a do tego… miałam bilety na Orange Warsaw Festival. Co tam OWF, najważniejsze było dla mnie to, że zagra tam mój ulubiony zespół Florence and The Machine! Właściwie to nie mogłam uwierzyć we własne szczęście, gdyż niespełna rok wcześniej byłam na ich koncercie w Krakowie. Był to mój pierwszy koncert w życiu (pominę już fakt, że czekałam 6 lat na możliwość wysłuchania Florence na żywo…), więc jak to ja, trochę paniki było - czy wszystko będzie okej, czy będę coś widzieć, czy ktoś mnie nie zdepcze itp. Jednak wszystko było okej, więc mojego drugiego w życiu festiwalu już się nie bałam. Obawiałam się może trochę Warszawy.