W lutym tego roku byłam chyba jedną z najszczęśliwszych osób na świecie. Zaliczyłam swoją pierwszą sesję, a do tego… miałam bilety na Orange Warsaw Festival. Co tam OWF, najważniejsze było dla mnie to, że zagra tam mój ulubiony zespół Florence and The Machine! Właściwie to nie mogłam uwierzyć we własne szczęście, gdyż niespełna rok wcześniej byłam na ich koncercie w Krakowie. Był to mój pierwszy koncert w życiu (pominę już fakt, że czekałam 6 lat na możliwość wysłuchania Florence na żywo…), więc jak to ja, trochę paniki było - czy wszystko będzie okej, czy będę coś widzieć, czy ktoś mnie nie zdepcze itp. Jednak wszystko było okej, więc mojego drugiego w życiu festiwalu już się nie bałam. Obawiałam się może trochę Warszawy.
Warszawa, Warszawa, ach ta Warszawa… Stolica to w końcu powinno być miasto bez barier, a przynajmniej nie powinno ich być dużo. I właściwie to bardzo się zdziwiłam, będąc w Warszawie pierwszy raz, że wcale tak kolorowo nie jest. Po pierwsze, koleje - dramat. Kupując bilet, pani sprzedawczyni nie poinformowała nas, która ze spółek ma w swoim taborze pociągi niskopodłogowe. Sprzedała bilet dla osoby niepełnosprawnej i wysłała nas na peron. O kurczę, a gdzie tu winda lub też podjazd, żeby się na ten peron dostać. Ups. No nie wiem. I mniej więcej tak wyglądał mój zeszłoroczny pobyt w stolicy. Oczywiście, przyznaję, że po prostu nie byłam zorientowana w realiach tego miasta, nie wiedziałam, jak najwygodniej dla wózkowca poruszać się po mieście. Tylko z drugiej strony, dlaczego mam się na zapas martwić i szukać informacji w internecie o tym, jak mogę podróżować po mieście, i to po stolicy. Można by rzecz, witamy w Polsce. Przecież tutaj normą jest, że na rozkładzie wpisany jest pociąg/tramwaj niskopodłogowy, a co jakiś czas okazuje się, iż taki nie jedzie, choć powinien… No ale kończę z tym narzekaniem, ponieważ warto opisać tegoroczny pobyt w Warszawie.
I już na początku zaznaczam, zmieniłam zdanie na temat tego miasta. A wystarczyło inne podejście, to znaczy, podróże po mieście autobusami i tramwajami. Co do drugiego środka transportu, jeżdżą jeszcze te, które nie są przystosowane, dlatego lepiej poruszać się jednak autobusami. Było to dla mnie miłe zaskoczenie, że nie muszę się martwić o wnoszenie mnie i wózka do autobusu czy tramwaju. Krawężniki też były obniżone w większości miejsc. Często pojawiali się ludzie, którzy chętnie służyli pomocą, więc tym razem Warszawa dostaje mojego lajka!
Wiadomo, że w samej stolicy jest jeszcze mnóstwo miejsc, które wymagają przeróbek, żeby każdy mógł się tam dostać. I właśnie z taką inicjatywą działa Kulawa Warszawa. Uważam, że Iza odwala kawał dobrej roboty. Pracowała także przy organizacji OWF i mogę szczerze powiedzieć, że jeśli chodzi o miejsca dla wózków to było bardzo dobrze. Jedyny minus to błędne wskazówki ochroniarzy, którzy dwa razy pokierowali nas tak, że musiałyśmy obejść stadion na około. Ale! Wrażenia z koncertu i tak wynagrodziły wszystko, nawet to, że zmarzłam. Należę do tej grupy niepełnosprawnych, która znosi wszelkie niewygody, jeśli chcę gdzieś pojechać. Bo tak naprawdę pełną wygodę mam w domu, lecz nie doświadczę tam ciekawych przygód i nie uzbieram wspomnień, o których będę mogła wszystkim opowiadać. Następny cel w sierpniu: Męskie Granie Żywiec. Tym razem plener, dlatego mam nadzieję, że nie będę musiała pływać w błocie, choć błotko podobno zdrowe… A w przyszłości Opener.
Mówi się, że małe rzeczy cieszą najbardziej i to one składają się na to, że człowiek jest szczęśliwy. Ja spędziłam cudowny czas w Warszawie. Nie chodzi o miasto, ale o ludzi, którzy mnie otaczali. Zawsze podkreślam, że nie jestem typem samotnika, jestem ekstrawertyczką i nie potrafiłabym żyć bez rodziny, przyjaciół, znajomych. Kim byśmy byli bez bliskich nam osób? I kiedy siedziałam sobie na koncercie, słuchając cudownej Florence Welch, po raz kolejny uzmysłowiłam sobie, że mam fajne życie. Naprawdę bardzo fajne życie.
~
The month of February this year made me
feel like the happiest person in the universe. I passed my finals
and, what is more, I had tickets for Orange Warsaw Festival.
Honestly, the festival itself didn't matter that much, but the fact
that my favourite band, Florence and The Machine, would be there, was
most important. I couldn't believe in my happiness, because less than
a year earlier I went to their concert in Cracow. It was the first
concert I have ever attended in my life (not to mention I had waited
6 years before I finally listened to Florence live...), so,
obviously, I was slightly panicking – whether everything is going
to be ok, if I will be able to see anything, if I don't get stamped
on, etc. Despite my concernes, everything turned out well, so the
second festival in my life wasn't freaking me out anymore. The one
thing I worried about was Warsaw.
Warsaw, Warsaw, dear Warsaw. As the
capital city, it should be a place without barriers, or, at least,
with the minimum amount of them. I was truly surprised, when, being
in Warsaw for the first time, I found out the situation isn't that
good. First of all, railways – complete tragedy. When selling us
tickets, the ticket vendor didn't find it important enough to inform
us which company provides low-floor trains. She gave us a ticket for
a wheelchair user and sent us to the platform. Have fun searching for
a lift or a ramp to actually get there. And that is pretty much how
my last year's stay in the capital looked like. I must admit I simply
wasn't acquainted with the city and didn't know what is the most
convenient way to travel around for a person in a wheelchair.
However, on the other hand, why should it be my concern to make a
whole research on the Internet just in order to be mobile in a city,
which is the capital, for God's sake. What can I say, welcome to
Poland. It's a common thing here, that, every once in a while,
instead of a low-floor train which is scheduled to arrive, you get a
traditional one. But no more complaining. This year's stay in Warsaw
is much more worth talking about.
Let me start by saying I have a
different opinion about this city now. It was enough to change means
of transport for buses and trams. The latter is not always wheelchair
accessible, so it's better to use buses. It was a pleasant surprise
to me not to worry about the necessity of carrying me and my
wheelchair into a bus or a tram. Pavements were lowered in most
places as well. We were frequently meeting people who volunteered to
help, so this time Warsaw deserves my approval.
Obviously, there are still a lot of
places which need to be revamped in order to be accessible to
everybody and this problem is being handled by „Kulawa Warszawa”.
In my opinion Iza does a great job. She helped with the organisation
of OWF and I can honestly say that places for wheelchair users were
satisfactory. The only obstacles we met were guards' wrong
directions, which made us go around the entire stadium for no reason.
But! The concert made it up to us, including the fact that I was
frozen to the marrow. I belong to the group of disabled people, who
don't care about inconveniences when they go somewhere. The only
place where I have full comfort is my home, but it's not a place
where I could experience interesting adventures and make memories
worth talking about. The next goal in August: Męskie Granie, Żywiec.
It's open-air, so I hope I wouldn't have to swim in the mud, no
matter how healthy it supposedly is... And Opener in the future.
It is said that little things are the
most important and bring the greatest happiness. I spent an awesome
time in Warsaw and it wasn't even for the city, but rather for the
people who surrouned me. I am not a loner type of person, I am an
extrovert and I can't imagine living without my family and friends.
Who would we be without our loved ones? When I was sitting at the
concert, listening to awesome Florence Welch, I once again realised
that I have a great life. Truly, a realy great life.
translation: Beata Skiba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz