niedziela, 18 czerwca 2017

Orange Warsaw Festiwal 2017

Kiedy zaczyna się robić cieplej, słońce dłużej świeci i zbliża się czerwiec to w mojej głowie włącza się tryb: FESTIWALE. A ten sezon festiwalowy zaczęłam naprawdę dobrze, bo na Orange Warsaw Festival!

Jeśli ktoś zapytałby mnie, bez czego nie mogę żyć to między innymi padłaby odpowiedź: festiwale muzyczne. Lato bardziej kojarzy mi się z nimi niż z plażami i palmami, chociaż wylegiwaniem się na leżaku nie pogardzę. No ale muzyka na żywo w plenerze to jest to, co kocham baardzo, baardzo!

Gdziekolwiek się wybiorę, zawsze oceniam dostępność i przystosowanie do potrzeb osób na wózkach. Ważne są dla mnie nie tylko rampy, nawierzchnia chodników etc., ale również pomoc wolontariuszy i ogólne "zrozumienie" potrzeb niepełnosprawnych. Na Orange wróciłam po kilku latach. Jak OWF wypadł w mojej ocenie?

OWF 2017 w pigułce

1. Bilety
Alterart w przypadku OWFa wykazał się zrozumieniem wobec sytuacji osób, którym niepełnosprawność ogranicza samodzielność. Posiadanie orzeczenia z 1. grupą niepełnosprawności upoważnia do zakupu karnetu, dzięki któremu na jeden bilet wchodzi OzN wspólnie z asystentem/tką. I to jest ogromne ułatwienie! Nie chodzi o oszczędności, ale przede wszystkim o to, że jeśli osoba niepełnosprawna chce się wybrać na festiwal to bardzo często oprócz kosztów za bilet dla siebie, musi również zapłacić za bilet dla opiekuna, dodajmy do tego jeszcze na przykład nocleg w przystosowanym hotelu/mieszkaniu, dojazd... i z tego robią się naprawdę duże pieniądze. Wiem, co mówię, bo sama jestem w takiej sytuacji. Dlatego... dzięki OWF za taką możliwość, bo dzięki temu na festiwalu w tym roku było naprawdę wiele osób niepełnosprawnych. Ogromny plus!
A sam zakup biletów jest prościutki, bo bilet wybiera się z wszystkich dostępnych na stronie OWFa opcji - nie trzeba pisać specjalnie maili i czekać w nieskończoność na odpowiedź, bo tak zazwyczaj to wygląda przy kupnie biletów na koncerty. Już nawet nie chce mi się pisać o wiecznym odsyłaniu od organizatora do firm dystrybutorskich... Tutaj KLIK i masz bilet!

2. Wymiana karnetów na opaski
Nie trzeba stać w kolejce, bo w specjalnym punkcie można wymienić karnety na opaskę festiwalową oraz opaskę, która upoważnia do wejścia na platformy ustawione przy scenach. Kolejny plus!

3. Podwózka
Organizator zadbał również o transfer osób na wózkach od wejścia głównego na Służewiec po bramki do wejścia na teren festiwalu. Tą trasą kursował przemiły i wspaniały pan Bolesław. Oczywiście przystosowanym samochodem z windą. Pluuus!

4. Przystosowanie
Rampy, maty, platformy, podjazdy - pełna wygoda przy poruszaniu się na wózkach. Zadbano nawet o podjazdy do punktów gastronomicznych. Przystosowany ToiToi, którego pilnowali wolontariusze, więc nikt inny oprócz osób uprzywilejowanych (fioletowe opaski) nie mógł z nich korzystać, dlatego było czysto i schludnie (jak na ToiToi to było naprawdę przyzwoicie... ;) ). PLUS, PLUS, PLUS!

5. Wolontariusze i ochrona
Połowa sukcesu to zawsze przyjaźni i pomocni ludzie. Od samego początku witali mnie uśmiechnięci i chętni do pomocy wolontariusze oraz ochroniarze. Dbali o wszystkich o każdej porze dnia i nocy. Za co jestem ogromnie wdzięczna! Plus!

6. Powroty
Wieczorami ze Służewca kursowały specjalnie podstawiane autobusy, niskopodłogowe. Niepełnosprawni mieli pierwszeństwo przy wsiadaniu. Było tłoczno, ale do przeżycia ;) Plus.

Tak w skrócie wyglądał Orange Warsaw Festival 2017. Nie będę się tutaj rozpisywać nad muzyką, ale okej... doznania muzyczne na najwyższym poziomie. Chętnie pojawię się na OWFie za rok, bo było naprawdę warto. Szukałam czegoś, czego mogłabym się przyczepić, lecz nie przychodzi mi nic do głowy. Jestem w stu procentach zadowolona i usatysfakcjonowana organizacją festiwalu. ŚWIETNA ROBOTA!

Moja ocena: 10/10

Jeszcze taka dygresja na koniec... Alterart, może warto pomyśleć nad karnetami dla osób niepełnosprawnych i ich asystentów na Openerze, żeby więcej wózkowiczów mogło się cieszyć muzyką gwiazd światowego formatu. Skoro dało się to zrobić na OWFie to dlaczego nie i na Openerze? A po moich zeszłorocznych obserwacjach wynika, że na festiwalu w Gdyni jest o wieeeeele mniej niepełnosprawnych niż w Warszawie, a szkoda... Serce pęka, patrząc na line-up.

I jeszcze fotorelacja!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz