niedziela, 24 listopada 2013

Climb mountains together

Czytając tego posta, proponuję Wam, abyście w tle włączyli sobie tę piosenkę:

Mówi się, że z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach. W niektórych przypadkach to powiedzenie jest taaak bardzo prawdą życiową. Jednak ja nie zamierzam rozważać w tym poście różnorakich sytuacji rodzinnych. Opiszę to, co jest ważne dla mnie. Coś, co zdefiniowało mnie jako osobę, którą jestem teraz. Coś, co daje mi siłę i wsparcie. Moja najbliższa rodzina, a w szczególności rodzice.
No to teraz pora na rozwinięcie myśli przewodniej...

Przez całą moją dotychczasową ścieżkę życiową żyłam jak każdy, zresztą nadal to robię, ale nigdy nie starałam się wejrzeć jakoś głębiej, spojrzeć z szerszej perspektywy na moje życie. Po prostu przyjmowałam wszystko i nie zastanawiałam się, kto umożliwia mi oraz pomaga korzystać ze wszystkich dobrodziejstw tego świata. Pisanie WWoW-bloga i poszukiwania pomysłów na nowe posty wymusiły na mnie przywiązywanie większej uwagi do wszystkiego, co się wokół mnie dzieje i do rozmyślania nad tym. Co jest niesamowicie ważne, gdyż w pełni doceniam to, co mam - te wszystkie możliwości, dom, spotkania z przyjaciółmi, wakacje etc. I teraz mogę powiedzieć, że jestem taką cholerną szczęściarą, bo mam wspaniałych rodziców, którzy tak wiele z siebie dają, żebym ja mogła być szczęśliwa mimo tych wszystkich problemów, jakie mam. No i jeszcze mam bliskich, którzy mnie wspierają, akceptują i kochają. Odczuwam bardzo silną więź z moją rodziną i się tego nie wstydzę. Ci ludzie są dla mnie ważni, tak samo jak moi przyjaciele.

Moja mama twierdzi, że kiedy dziecko się rodzi, jest jakby białą kartką, na której początkowo rodzice zapisują pierwsze słowa. Co na mojej kartce zapisali rodzice? To, że dzięki pracy można wiele osiągnąć, bo nic nie przychodzi ot tak sobie. To, że ważne jest, by być fair wobec innych ludzi. To, że bliscy są ważni i należy im pomagać i ich wspierać. Jest jeszcze mnóstwo innych przykładów, ale muszę wspomnieć, iż to rodzice z pomocą moich przyjaciół pomogli mi zbudować pewność siebie, otwartość, a przede wszystkim siłę, która ułatwia mi życie. Świetnie zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby nie te osoby to nie byłabym dzisiaj tą Martą, jaką znacie lub poznajecie przez tego bloga. Oczywiście, nie jestem idealna i niestety zdarza mi się wykazywać takimi cechami, którymi nie warto się chwalić. Ale ideałów nie ma. Tak samo jak to, że moja rodzina nie jest idealna, zdarzają się lepsze i gorsze chwile, jak wszędzie, lecz nie mogę narzekać, bo mam naprawdę wiele. 

Wychodzę z założenia, że nic w życiu nie dzieje się przez przypadek i to wszystko ma nas czegoś nauczyć, coś nam dać. Prawda taka, że SMA wiele mi odebrało i skomplikowało, ale też dużo mi dało i miało ogromny wpływ na moją psychikę i usposobienie, a dzięki temu mogę powiedzieć, że jestem kochaną, lubianą i docenioną osobą. Tylko, kurczę, chyba nigdy nie będę w stanie odwdzięczyć się za to, co moi rodzice, rodzina, przyjaciele oraz znajomi robią i jak ważni są dla mnie. Może to, że dzisiaj publicznie ogłosiłam jak bardzo doceniam wszystkich ludzi, którzy są naprawdę blisko mnie, będzie takim szczerym podziękowaniem. 

I jak śpiewa Emeli Sande, we will climb mountains together!

4 komentarze:

  1. Świetny artykuł !
    Z niecierpliwością czekam na dalsze .
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Od zawsze uważam, że Twoi rodzice są fenomenalni w tym co robią :)

    Wnuczka Pani dentystki.

    OdpowiedzUsuń