wtorek, 3 grudnia 2013

Energy shot

Trochę mnie nie było, ale powracam!

Naładowałam baterie, poziom energii i zapału znowu na wysokim poziomie. A do tego, jak na razie, wszystko idzie po mojej myśli - dotychczasowe kolosy zaliczone (oprócz jednego, ale tak właściwie to się nie liczy), stypendia przyznane, a przede wszystkim dofinansowania z PFRON'u rozpatrzone pozytywnie, więc wyciągnę z państwa trochę pieniędzy na moje wygody (więcej na ten temat: KLIK ).

Wracając do tych naładowanych baterii. Andrzejkowy weekend spędziłam w Krakowie ze znajomymi i to dzięki nim tryskam energią oraz optymizmem. No dobra, nie widać jej, gdyż jestem niewyspana, ale jakże zadowolona i szczęśliwa!
Daliśmy radę z podróżą busem, a nawet z nieprzystosowanym tramwajem. Jak na złość, kiedy chcieliśmy się dostać do mieszkania ani jeden tramwaj nie był niskopodłogowy. Ale co tam, moje koksy dały radę mnie zapakować. Podczas powrotu już się nam poszczęściło - autobusy, tramwaje niskopodłogowe. Nawet pogoda nam dopisała, bo nie padało, śniegu też nie było, czyli tego, czego moja Panthera i ja nienawidzimy.

cudowni opiekunowie <3




Studencka gościnność, odrobina szaleństwa, zabawy, a do tego wyborowe towarzystwo. Dziękuję bardzo, Stado :) Szczególne podziękowania dla naszych gospodarzy!

Wonder Woman on Wheels podbiła Kraków, to teraz może jeszcze zaliczę nadchodzące kolosy ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz