poniedziałek, 7 października 2013

YOLO

Wydaje mi się, że tematem, który warto tutaj poruszyć, jest kontakt i postrzeganie osób niepełnosprawnych przez ludzi zdrowych, sprawych, którzy nie borykają się z takimi problemami zdrowotnymi, technicznymi jak my. Choć tak teraz się nad tym zastanawiam to powinnam raczej napisać, postrzeganie wszystkich osób zmagających się z poważnymi chorobami czy też urazami. Może uda mi się trochę rozjaśnić tą sytuację, bo wiem od wielu osób, że często nie wiadomo, jak się przy nas zachowywać, czy zaproponować pomoc, czy można zapytać co się stało, na co się choruje itd.

Po pierwsze. Osobiście nie lubię i to bardzo, gdy ktoś się nade mną lituje. Myślę, że nie tylko ja mam takie odczucia, ale teksty w stylu: "o jeju, jesteś taka biedna, bo na wózku" itp, działają na nerwy, przynajmniej mi. Chociaż na pewno są wózkowcy, którzy się tym nie przejmują. Wysłuchują tego, myślą swoje i tylko potakują. W moim przypadku wygląda to tak: wysłucham litowania się nade mną, jednocześnie myślę swoje (czasem lepiej nie wiedzieć co), a potem staram się wytłumaczyć, że wcale nie jestem taka biedna, gdyż mam się bardzo dobrze. Nie lubię użalania się, bo ja wcale nie uważam, iż moje życie jest okropne, do niczego etc. Jak to kiedyś powiedział jeden z terapeutów, z którym ćwiczyłam: moja droga prowadzi pod górę, trochę bardziej niż innych. A ja uważam, że sztuką jest to, by mimo wszystkich trudności żyć, nie zamykać się w sobie, cieszyć się tym, co się ma, cieszyć się chwilą. Zawsze może być gorzej. Prawda jest taka, że ja nie wiem, jak to jest żyć bez problemów ze zdrowiem, ponieważ one od zawsze mi towarzyszą. Moja choroba i wszystko, co z nią związane, są moimi towarzyszami, raczej tymi niemile widzianymi, ale już się do nich przyzwyczaiłam. I nie ma najmniejszego sensu myśl: a dlaczego ja? czy coś w ten deseń. Pogodzenie się z tym wszystkim jest niesamowicie ważne, bo bez tego nie da się żyć, korzystać z tego życia i się nim cieszyć. Jednak litość nic nie daje. Pomoc i akceptacja jest potrzebna, ale nie litość. Wydaje mi się też, że poniekąd ta litość w jakiś sposób zaburza tę siłę psychiczną, jaką się w sobie ma, jaką ja na przykład wypracowałam. I to wszystko co napisałam powyżej, nie odnosi się tylko do wózkowców, ale do wszystkich ludzi, którzy zmagają się z różnorakimi problemami. Lepiej wspierać, pomagać, rozweselać niż się litować.

Po drugie. Nie trzeba się wstydzić zapytać, czy można pomóc. Pomoc nie jest niczym złym. Oczywiście ja mówię tu za siebie, jednak jeżeli ktoś jest pogodzony ze swoim losem to chętnie przyjmie pomocną dłoń, jeśli jej potrzebuje, albo po prostu odmówi. Co prawda, ktoś też może to przyjąć jako litość, więc tu się sytuacja komplikuje, hahaha ;) są różni niepełnosprawni. Na wyczucie to trzeba brać. Po przeczytaniu tego posta będziecie już wiedzieć, że nie zawadzi zapytać o pomoc, jeśli gdzieś tam widzicie wózkowca w jakiejś trudnej sytuacji, walczącego ze schodami, ciężkimi zakupami itd. Wiadomo, że jak ktoś jest chamem to Wam coś odburknie, ale tym się nie ma co przejmować.  Oczywiście tak powinno się postępować ze wszystkimi, nie tylko chorymi, ale też ze starszymi, czy po prostu z kimś, kto w danej chwili jest w potrzebie. Aha, no i oczywiście, ja nie twierdzę, że trzeba się rzucać z pomocą - możesz, nie musisz. To zależy tylko od Ciebie.

Co by tu jeszcze?

Po trzecie. Przynajmniej ja uważam, że nie ma niczego złego w pytaniu, co mi jest. To jest trudny temat, bo nie każdy może to dobrze odebrać. No ale ten blog jest mój i wyrażam tu moje zdanie ;P Nie ma w tym nic dziwnego, że ktoś może być po prostu ciekawy, bo sorry, ale się wyróżniam, pod każdym względem. Sama jak widzę kogoś na wózku to się zastanawiam, co mu jest. Ciekawość leży w ludzkiej naturze. Jednak piszę tu o sobie bo reakcje na takie pytanie mogą być różne. Choć kurczę, no na prawdę nie widzę w tym nic złego, bo większość niepełnosprawnych jest otwarta i nie powinno być z tym żadnych problemów.

Po czwarte i najważniejsze. Trzeba być otwartym i się nie bać. Nie można się bać ze mnie żartować, dogryzać mi, bo ja odpłacę się tym samym, nie można się obawiać mnie dotknąć, szturchnąć itd. Sama potrafię żartować z siebie, z wózka i z choroby. Potrafię się bawić, cieszyć z życia, żartować. Tutaj więcej na ten temat: KLIK
Trzeba sobie uświadomić, że nie jesteśmy innymi ludźmi. Nie powinno się tworzyć bariery tylko ze względu na zdrowie. Każdy jest wyjątkowy na swój sposób, mamy różne charaktery, sposób bycia. Świat przez to jest tak ciekawy. Wiadomo, że byłby lepszy bez chorób, ale uważam, że nic nie jest bez powodu. Może przez SMA mam się czegoś nauczyć, może to Wy przez kontakt ze mną i podobnymi do mnie ludźmi też macie się czegoś nauczyć?

Akceptacja i otwartość jest najważniejsze w interakcjach ze WSZYSTKIMI ludźmi. Tymi niepełnosprawnymi i pełnosprawnymi.

W tym poście wyraziłam własne zdanie, ktoś może się z tym nie zgadzać, jednak ja mam takie poglądy i nie boję się ich głosić. Jeśli ktoś ma inne zdanie czy chce coś dodać to zapraszam do komentowania pod postem, gdyż każdy komentarz wzbogaca moją pisaninę, a Wasze opinie są dopełnieniem mojego bloga :)

2 komentarze:

  1. Mądre słowa. Potrzebne:) Zwłaszcza dla tych co z niepełnosprawnymi mają mało do czynienia. Większość nie gryzie:P Niektórzy tak, ale tylko w wyjątkowych okolicznościach:P Po lekturze tego tekstu przypomniała mi się pewna mała dziewczynka, która podbiegła do Ciebie w Rowach bez skrępowania i z iście dziecięcą ciekawością zapytała " A co Ci jest? A czemu jeździsz na wózku?". Czasem warto wziąć z nich przykład:)

    OdpowiedzUsuń